Nikomu
nie oddam celu swego życia,
swego prawa do nieustającego rośnięcia
aż po ostatni oddech.
Spętana ciemnym instynktem macierzyństwa,
spragniona czułości jak astmatyk powietrza,
z jakim mozołem buduję w sobie
swój piękny człowieczy egoizm,
zastrzeżony od wieków
dla mężczyzny.
Przeciw mnie
są wszystkie cywilizacje świata,
wszystkie święte księgi ludzkości
pisane przez mistycznych aniołów
wymownym piórem z błyskawicy.
Dziesięciu Mahometów
w dziesięciu wytwornie omszałych językach
grozi mi potępieniem
na ziemi i w wiecznym niebie.
Przeciw mnie
jest moje własne serce.
Tresowane przez tysiąclecia
w okrutnej cnocie ofiary.
__________________________________________
{wiersz: anna świrszczyńska
fotografowałam ja, kiedyś, smeną 8m
mój kolaż z fragmentem tego wiersza jest tutaj }
cześć Ewelina! naprawdę świetne zdjęcia :) są takie inne :) mają w sobie coś szczególnego...
OdpowiedzUsuńwrąbał mnie ten wiersz w ziemię...jak go mogłam nie znać?! czaaad! ;) IZA
OdpowiedzUsuń