Starachowice, lipiec 2012.
Nie przygryzaj warg. Masz już krew na ustach.
To od tych poziomek. Chodźmy, nic tu nie ma.
Zorzynku. Co miałoby być, prócz tego, że nic?
Pamiętam deszcz kodów kreskowych w oczach,
kiedy zmieniłem cię w ćmę. Żegnaj.
Jak kokardka dymu wiążesz mi światło latarki,
miotasz się jak szalona i wpadasz w moje włosy.
W moich włosach nie ma schronienia dla ciem,
ćmo, moje włosy to piekło, ryzykowna przystań,
czarna matnia, Meduza, hańczańska rosiczka.
Teraz patrz. To hienady. Miej ostatnie słowo.
Andrzej Sosnowski, Wiersz dla czytelnika
To od tych poziomek. Chodźmy, nic tu nie ma.
Zorzynku. Co miałoby być, prócz tego, że nic?
Pamiętam deszcz kodów kreskowych w oczach,
kiedy zmieniłem cię w ćmę. Żegnaj.
Jak kokardka dymu wiążesz mi światło latarki,
miotasz się jak szalona i wpadasz w moje włosy.
W moich włosach nie ma schronienia dla ciem,
ćmo, moje włosy to piekło, ryzykowna przystań,
czarna matnia, Meduza, hańczańska rosiczka.
Teraz patrz. To hienady. Miej ostatnie słowo.
Andrzej Sosnowski, Wiersz dla czytelnika
Bardzo lubię Twoje zdjęcia. Nie są przesadzone, a jednak przykuwają uwagę.
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie samochodziki.
OdpowiedzUsuńCienie!
OdpowiedzUsuń