latarnie morskie
zawsze gdy wyciągnę dłoń przed siebie w ciemność
i żaden kształt jej do siebie nie przywiąże
myślę o tych
które są jak strzał
odany precyzyjnie w czarne serce nocy
oddycham ich blaskiem przez usta jak powietrzem po burzy
oddycham ich blaskiem przez oczy jak powietrzem po burzy
aż moje palce będą swobodnie się zginać, prostować
a płuca się staną jak szklane, rozjarzone kule
jasność, jasność, tak, chcę być jasno oświetloną pustką,
która nie odczuwa czułości ani lęku,
kością z ich kości, krwią z krwi, czystą taflą światła
przez którą twoja ręka przejdzie jak rzez wodę
wiersz: joanna wajs
foto: vilia auto, kraków, 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz