Gabinet
Jestem środkiem pokoju,
przez który przesypują się kości.
Język roślin, srebrna szafa.
Leżę, patrzę w ciemność,
głowa pod poduszką,
czuwające zwierzę,
które za dnia nawiązuje kontakty.
Wydawać by się mogło, że miasto bez nas nie istnieje.
Nie należę do nikogo.
Moja twarz jest elastyczna,
wystarczy noc i nic nie pamiętam.
foto: polaroid 35mm, kodak, wrzesień 2012
wiersz: Katerina Rudcenkova w przekładzie J. Pacześniaka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz